Miasto Turek - Logo

Unia EuropejskaProgram Czyste Powietrze Rzeczpospolita PolskaWojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w PoznaniuBiuletyn Informacji Publicznej  Biuletyn Informacji Publicznej
zw 3 20150302 1508255919

W niedzielne popołudnie, 1 marca 2015 r., w Turku wspominani byli żołnierze wyklęci. W niezwykły sposób, bo poprzez spotkania ze świadkami wydarzeń z 1946 r. oraz miłośnikami lokalnej historii, w miejscach związanych z zamordowanymi przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa partyzantami Armii Krajowej, a dokładniej tak zwanego oddziału Groźnego.


               W tym roku po raz czwarty 1 marca obchodzony był jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Turkowianie zebrali się na Placu Wojska Polskiego przy Galerią Staromiejską, gdzie w latach 1945-1956 mieścił się Urząd Bezpieczeństwa. Na budynku widnieje tablica informująca o tym, że w tym miejscu „funkcjonariusze UB katowali i mordowali rodaków, którzy bronili ojczyzny przed komunizmem”. Mieszkańcy miasta zapalili znicze i złożyli kwiaty. Zaś pani Anna Musialska i pan Jerzy Wesołowski opowiadali historie z czasów, kiedy przed budynkiem stały dwie budki stróżówki, zaś wewnątrz byli przesłuchiwani, bici, wręcz katowani i głodzeni często przypadkowi ludzie. Jeszcze wiele lat po tym, jak UB opuściło budynek, krew przesłuchiwanych i zabijanych, którą były nasączone ściany, wciąż przebijała przez kolejne warstwy farby. Krew zniknęła dopiero po całkowitym skuciu tynku ze ścian.

               Kolejnym punktem na szlaku żołnierzy wyklętych był cmentarz komunalny, gdzie znajduje się grób zabitych przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w dniu 18 kwietnia 1946 roku partyzantów: Antoniego Antczaka (28 lat), Romana Królaka (25 lat), Stanisława Łasochy (24 lata), Jana Nowaka (20 lat), Józefa Olszewskiego (25 lat) i Henryka Ostojskiego (25 lat). Zebrani przypomnieli wydarzenia, jakie miały miejsce w Turku w roku 1946, tj. schwytanie, przetrzymywanie i katowanie partyzantów oddziału AK, ich fikcyjny proces, tak tajny, że nie zachował się żaden dokument z postępowania, a następnie rozstrzelanie młodych ludzi w lesie pod Małoszyną i pochowanie ich w jednym, nieoznakowanym grobie. Tylko dzięki pani Annie Musialskiej, która jako 15-letnia dziewczyna zdarła ogłoszenie o wyroku śmieci na partyzantów i zachowała, by następnie po wielu latach przekazać do muzeum. Pani Musialska również zakradła się do lasu, gdzie zamordowani już AK-owcy wrzucani byli do jednego grobu, powiadomiła rodziny zmarłych i wraz z innymi osobami, także wieloma mieszkańcami Małoszyny, dbała, aby pamięć o nich trwała. Pan Jerzy Wesołowski opowiadał o tym, że po przemianie ustrojowej, w 1991 r. odkopane zostały kości zabitych partyzantów, wykonywane sekcje zwłok, o złożeniu ich szczątek do trumny z desek nieoheblowanych, o wielkim pogrzebie, z udziałem kilku tysięcy turkowian (13 kwietnia 1991 r.).

               Ostatnim już miejscem niedzielnego spotkania był Las na Zdrojkach Lewych (pod Małoszyną), w miejscu rozstrzelania i pierwszego pochówku żołnierzy. Tutaj do dziś przy drzewie stoi krzyż ze starą, popękaną, ręcznie pisaną tabliczką o treści „Tu spoczywają żołnierze AK rozstrzelani przez tureckie NKWD i UB. Tu jest turecki Katyń. Cześć Ich Pamięci. ZWZ AK”. Nieopodal kamień z tablicą zainstalowaną tutaj w roku 1993. Blisko 60 uczestników niedzielnego spotkania w zadumie słuchało relacji o wydarzeniach sprzed prawie 70 lat. Dla wielu, były to fakty usłyszane po raz pierwszy. I właśnie o to chodzi w takim dniu jak 1 marca, aby pamięć o żołnierzach niezłomnych nie zaginęła.

{joomplucat:917 limit=14|columns=3}