Miasto Turek - Logo

Unia EuropejskaProgram Czyste Powietrze Rzeczpospolita PolskaWojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w PoznaniuBiuletyn Informacji Publicznej  Biuletyn Informacji Publicznej
Często dostaje Pani kwiaty od uczestników warsztatów?
Pierwszy raz, właśnie tu.
 
Jak się pracowało w Turku?
Lepiej pracuje mi się w mniejszych, niż w dużych miastach. Ludzie mają tu do siebie bardziej osobisty stosunek, często znają się, widują się często na ulicy, nie ma tej anonimowości, która czasem przekłada się na agresję podczas pracy w grupach. Natomiast miałam wrażenie, że tu, w Turku, ludzie spotykają się, by wspólnie coś zrobić. I to jest bardzo fajne.
 
Jak ocenia Pani aktywność turkowian na tle mieszkańców innych miast, w których prowadziła Pani konsultacje?
Bardzo pozytywnie. Spotkałam się tu ze zdecydowanym zaangażowaniem. W innych miastach bywało, że na spotkania raz przychodziło wiele, a raz mało osób. Wtedy trudno się pracuje. W Turku natomiast od początku była dość liczna grupa osób, która wiedziała dlaczego przychodzi i czego oczekuje. To bardzo budujące.
 
Podobały się Pani pomysły turkowian, na poprawienie centrum miasta?
To były bardzo racjonalne pomysły. Nie było takich na zasadzie „zróbmy sobie szklaną konstrukcję”. Były praktyczne, konkretne, przemyślane. Były po prostu wyrazem potrzeb mieszkańców, tak to odbierałam.
 
Czyli turkowianie sprawdzili się w roli architektów i urbanistów?
Uczestnicy warsztatów różnili się w pomysłach na miasto tylko w bardzo drobnych elementach. A to co od początku było ważne dla wszystkich, np. kwestie ruchu samochodów, temat parkingów – tu okazało się, że płaszczyzna porozumienia jest bardzo szeroka, a wypracowany model wręcz wzorcowy, podręcznikowy. Mieszkańcy pokazali tym samym, że ekspertyzę lokalną mają w małym placu, to znaczy, że świetnie wiedzą co jest miastu potrzebne.
 
Rozmawiał: Ł. Maciejewski